Poczułam
się w obowiązku pokazać, co się dzieje z moim KasikkHoodem. Rośnie, a
ja dzielnie przyczyniam się do tego. Zmartwienie, czy starczy włóczki na
kaptur, przerodziło sie w kolejne - co zrobić z tych motków, które
zostaną. Sądziłam, że rękawy będą bardziej włóczkożerne, a tu okazało
się, że 1 i pół motka to aż za dużo. Postęp w pracy wygląda tak:
Oczywiście nie wytrzymałabym, żeby nie zacząć, czegoś nowego. Wczorajszy świeży zakup.
Włóczka
czeska, w składzie 30% wełny, reszta to akryl. Włóczka ma fajny nie za
długi włosek i, jak to określiła przyszła właścicielka produktu z
tejże, jest milutka. Producent proponuje druty 3,5 mm , moim zdaniem
spokojnie można 4,5 mm również. Ja wzięłam 3,5 mm, ale robię bardzo
luźno. Robi się całkiem przyjemnie. Włóczka jest wydajna - motki po 50 g
mają 150 m przędzy.
W ramach odpoczynku od wielkiego swetrzyska postanowiłam machnąć starszej wdzianko-sweterek a la Next, które na forum podsunęła nam Hada. Spodobało mi się robienie bez zszywania, ale tym razem zaczęłam od dołu.
Kolor
nie jest tak zjadliwie różowy, jak na zbliżeniach. Robiłam zdjęcia przy
dziennym świetle, ale i tak wyszedł przekłamany. Prawdziwy kolor to
czerwień przełamana w stronę różu. Bardzo przyjemna i soczysta. Myślę,
że wdzianko będzie się fajnie prezentować, chociaż w oryginale włóczka
nie ma włoska.
* * *
Wesołych Świąt!
Pozdrawiam czytaczy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz