niedziela, 7 kwietnia 2013

Kuri-kura

Nie robiłam żadnych wpisów już bardzo długo. Nie znaczy to, że nic się u mnie nie działo.
Doszły nowe pozycje w podpatrywanych blogach, kilka z nich zdopingowało mnie do sięgnięcia znów po druty. Niedługo pokażę "dzieła rąk moich". :D
A przez te trzy miesiące mozolnie stawiałam na kanwie krzyżyki. Było ich troszkę ponad 27 tysięcy. Wiem, bo latorośl uczyła się mnożyć pod kreską. ;) A urosła mi z tego kura z kurczętami. Akurat z końcem pracy utrafiłam w Wielkanoc, chociaż to wcale nie było w planie.
Wzór na podstawie "Henrietta Hen" z moimi malutkimi zmianami. Niestety już nie do kupienia, nad czym ubolewam, bo wzór jest wdzięczny. Henrietta czeka jeszcze na Riccardo i oboje zamieszkają w mojej kuchni. A tutaj zdjęcie pięknej Henrietty.


Jak pisałam, Henrietta ma ze sobą kurczęta. A to jest moje ulubione.


A tutaj cały obrazek. Lewa strona, jak nazwa wskazuje - jest lewa. Moim zdaniem nie ma się czym chwalić.



W oryginale przeznaczony był na poduszkę, ja jednak mam zamiar oprawić go w ramki. Jeszcze nie wyprany i nie uprasowany, ale już chciałam się pochwalić. Jeszcze raz pokażę już oprawiony, żeby można było w pełni docenić jego urodę.
Na razie zajęłam się drutami, ale mam nadzieję, że w "międzyczasie" pomalutku będzie na płótnie pojawiał się Riccardo. ;)

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz