niedziela, 2 kwietnia 2017

Piórkowy, czyli doganiam trendy ;P

W tempie ślimaczym, ale zawsze ;D
Oczywiście, że śledzę na bieżąco, co kto robi. Lista blogów, które podglądam jest dość długa. W sumie przez ostatnie dwa lata mój blog służył głównie do tego.
W poprzednią wiosnę wypatrzyłam u Brahdelt sweterki piórkowe i sama zaopatrzyłam się w promocyjny produkt Dropsa w najpopularniejszym kolorze, jak widzę na innych blogach ;P
Produkcja się rozpoczęła w zeszłym roku, a zakończyła całkiem niedawno. No nienawidzę robić rękawów metodą magicloop, a tu był taki właśnie plan. Przez te rękawy sweter odleżał się dość długo. Jak już skończyłam, trudno było mi zrobić zdjęcia, bo akurat, kiedy miałam się za to zabrać, zrobiła się brzydka, deszczowa pogoda, a później były dodatkowe zajęcia... Sweter czekał chyba miesiąc. Tak, wiem, wymówki.
Wreszcie jest. Leciutki, ciepły, według wzoru z głowy, czyli twórczość radosna, jak to ja. Trochę oversize, bo tak miało być.

Piórkowy w słońcu.
Sweterek robiony był od góry, bez zszywania. A druty 5 mm. Dekolt jest prawie równy. Z tyłu dodałam tylko dwa rzędy skrócone. Rękawy troszkę szersze przy nadgarstku i zebrane krótkim ściągaczem. Nie wiem, czy zdjęcie dobrze to oddaje.

Rękaw - tu chyba najlepiej oddany jest kolor.

Piórkowy wiosennie.
Sweter był już noszony i bardzo go lubię. Jest przyjemnie miękki i ciepły.

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz