Na
początek napiszę o swetrze Ocean z włóczki Himalaya Padisah. Był
właściwie gotowy przed spotkaniem grudniowym w Szarotkowie, ale jakoś
nie podrodze było mi z pisaniem. Sweter już noszony, ciepły, miły i w
sumie jestem z niego zadowolona. Nie prałam go jeszcze, ale myślę, że po
upraniu ułożę go i trochę zyska na długości ;) Mógłby mieć te 4 cm
więcej. Jak Wam sie podoba?
Wymyśliłam sobie, że golf wykończony będzie w "końcówki fal". Trochę widać na ogólnym zdjęciu, ale pokażę z bliska ;)
Bardzo podoba mi się ten wzór fal.
Oprócz
Oceanu wydziergałam też prezent podchoinkowy, ale niestety nie
zapowiadany na blogu. Z tamtym nie wyrobiłam się, niestety... Ale nic
straconego - za dwa miesiące jest nowa okazja do robienia podarunków. :p
Zrobiłam
dla pewnego osobnika płci męskiej czapkę i szalik. Osobnik jest
szczęśliwy. Oto "kapicylinder". Szalika nie prezentuję - robiony tym
samym nudnym wzorem: 3 prawe, 3 lewe :)
I z góry:
To na razie tyle z moich dokonań.
Oczywiście mam na drutach "nową nowość" ;)
Pozdrawiam i zapraszam wkrótce.
Ach! No skleroza zupełna: SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!