Tuniczkę
dla latorośli skończyłam jakiś czas temu. Nie było okazji do
uwiecznienia tegoż dzieła, ponieważ zostało ono porwane natychmiast i
nałożone na latoroślowe ciałko, po czym w tempie szybkościowym ubrudzone
:P. Ale teraz po upraniu udało mi się dopaść i ciuszka, i aparatu.
A oto efekty mojego dziergania :)
Serduszka są wyhaftowane. Pod szyją sznureczek zrobiony łańcuszkiem.
Nie
byłabym sobą, gdybym nie odwiedziła znowu pasmanterii... Oczywiście, że
tam byłam! W efekcie mam nieco lżejszy portfel i nieco lepszy humor. Po
raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że lubię tę na Placu
Hallera. (Chyba upomnę się o zniżki jakieś, po tej reklamie ;P ) Pani
pomocna, jak zawsze. Nawet guziki pomogła mi wybrać i pasują do koloru
włóczki idealnie!
Będzie
z tego mały wiosenny sweterek. "Łazi" coś takiego za mną już drugi rok.
Mam tylko nadzieję, że zdążę przed wiosną i sweterek nie będzie
wiosenny na przyszły rok. ;P
Oczywiście
to nie wszystko. No, musiałam kupić coś dla potworów. Już
wiosenno-letnie włóczki: w składzie bawełna z akrylem. Kolory potworne,
ale potwory takie właśnie kochają :D
Z tym mogę trochę poczekać. Najpierw w kolejce jest mój sweterek z Limy.
* * *
DZOANEK Przepraszam,
że tyle czekałaś na odpowiedź. Myślę, że bez problemu sobie poradzisz,
bo to zwykły ściągacz - 2 oczka prawe i 2 oczka lewe. Powodzenia!
ANULINKA77 Wiem,
co masz na myśli z tymi pasmanteriami internetowymi, ale ja tak lubię
pooglądać w naturze... No i kupując np. same druty, nie opłaca się -
dopłacasz za przesyłkę drugie tyle.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz