Zaczęłam
tę tuniczkę (tuniczkę, bo malutka) już dawno i tak jakoś nie szła mi.
Było prucie, zaczynanie i prucie znowu. Dopiero teraz po Świętach coś
się ruszyło, chociaż też opornie to idzie, bo mam czas na pół rzędu na
raz. Może od początku roku troszkę spokoju będzie i czasu na dzierganie?
Mam nadzieję :)
Póki co, robótka przedstawia się tak:
To
już druga część na drutach, a tył w pełnej okazałości wygląda całkiem
ciekawie. Przyszła właścicielka na ten widok zawyła radoście
"Suuukienka!"
Robię
ją z baśki na drutach 3 mm. Oczka wychodzą mi koszmarnie krzywo, jakbym
od wczoraj wzięła do rąk druty... Chyba przez to ciągłe przerywanie. I
powiem szczerze: juz chcę to skończyć, już mi sie nie chce. Widzę
niedociągnięcia i braki, bo wzór to oczywiście wytwór własny, więc
szwankuje. Muszę znaleźć fajną włóczkę z nieco większą ilością wełny w
składzie, żeby lepiej trzymała po blokowaniu i zrobię to lepiej, bo
pomysł bardzo mi się podoba, tylko rozliczyć wszystko trzeba dokładniej.
Trzymajcie kciuki, żeby nie skończyło się na postanowieniu. To niestety
moja wada - słomiany zapał...
A tutaj te krzywizny koszmarne ;P Mam nadzieję, że po zblokowanu jakoś się wyrówna...
Wzór dla małej dziewczynki idealny :)