Wracam do drutujących (fee... jak to brzmi?). Przez pół roku albo
dłużej nie miałam czasu na robótki z przyczyn obiektywnych. Teraz
sytuacja się unormowała na tyle, że oprócz drutów mogę wziąć w dłonie
klawiaturę i popisać na blogu. Cud jakiś! Nawet odwiedziłam Szarotkowo
pierwszy raz od ho-ho i jeszcze ho.
No, przyznam się, że bez
robienia czegoś bym nie wytrzymała, ale nie wszystko poszło, jak bym
chciała. Na przykład "produkcja" Fresha - pledu dla córci - jeszcze się
nie zakończyła. Za to kilka maluszków wydziergałam. Jak tylko odkopię
aparat, obiecuję pokazać :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz