Poprzedni weekend byłam bardzo zajęta: dostałam zamówienie na stroje na bal. Gotowe stroje nas nie powaliły jakością, za to ceną już tak. Doszłam do wniosku, że ciekawiej, oryginalnie i taniej będzie uszyć coś samemu. Akurat trafiłyśmy na wyprzedaż obrusów i firanek w pewnej sieci sklepów. ;) Idealnie, bo wzory na materiałach trafiły nam się zgodnie z zamówieniem.
Bal miał się odbyć w poniedziałek, więc była presja, ale dałam radę ;)
Na balu miała wystąpić Królowa Śniegu:
Spódnicę uszyłam z dwóch warstw i halki, żeby nie prześwitywała. Staniczek podklejony jest fizeliną.
Spódnica wmarszczona fałdkami. Starałam się też wykorzystać gotowe brzegi, które dały fajne wykończenie. Do sukni dodany został płaszcz z "mgły", czyli tiulowej firanki z wysokim, "królewskim" kołnierzem. Królowa Śniegu gotowa.
I Księżniczka-Różyczka:
Chociaż ja bym nazwała ją raczej Gwiazdką ;) Tutaj też starałam się wykorzystać gotowe brzegi. Dodałam jedynie tiulową wstawkę z brokatowym wzorem z przodu i takież kokardki na bufiastych rękawach. Sukienka ma jeszcze halkę z tiulowej, sztywnej tkaniny, która sprawiła, że spódnica była bardziej obszerna. Na wieszaku niestety nie widać tego.
Obie suknie bardzo podobały się dziewczynkom, a ja też jestem z efektu bardzo zadowolona.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz